Już przy wejściu czuć było aromat góralskich specjałów – pieczone mięsa, rozgrzewające zupy i… grzane wino z przyprawami. Goście zajęli miejsca przy pięknie nakrytych stołach, a kelnerzy zaczęli serwować regionalne przysmaki, które nie tylko syciły brzuchy, ale i rozgrzewały serca:
Czuć było podekscytowanie w powietrzu, ale wszyscy jeszcze trzymali siedzieli na miejscach.
Przystawki na stołach, kieliszki wzniesione za zdrowie, pierwsze pogawędki przy stolikach.
I wtedy weszli ONI – Smardzewianie! Od pierwszych dźwięków wiedzieliśmy, że parkiet nie będzie pusty. Celowo wpletliśmy element łódzkiego Folkloru, aby pokazać że to Góralski klimat ale w Łódzkim. Wyciągnęli wszystkich z krzeseł szybciej niż kelnerzy zdążyli donieść kolejne potrawy.
Pierwsze wejście Smardzewian? Pełne przytupu, skeczy, śmiechu i tradycyjnych melodii, które od razu złapały za serducho.
Ale spokojnie – to był dopiero początek! Kiedy emocje lekko opadły (czyli jakieś 30 sekund po wyjściu Smardzewian ze sceny), pojawiła się Kapela Ciupaga. Ich pierwsze wejście?
To był prawdziwy ogień!
Najpierw klasyczne góralskie brzmienia, potem… nowoczesne aranżacje, które rozbujały parkiet w każdym możliwym stylu. Nawet ci, co wcześniej tylko „popatrywali”, teraz tańczyli jak szaleni.
A potem zaczęła się magia...
Nagle światła przygasły. W powietrzu zawisła cisza – ta pełna napięcia i oczekiwania. I wtedy… na scenę wjechał DJ Kelvin. Jego set!
Mistrzostwo świata. Łączył klasyczne rytmy z nowoczesnymi beatami, miksował góralskie dźwięki z klubowymi hitami.
Parkiet pulsował w rytm muzyki, a ludzie… no cóż, trudno było odróżnić tańczących od tych, którzy po prostu próbowali złapać oddech. I kiedy wydawało się, że nic nas już nie zaskoczy… …pojawił się ON.
BIAŁY MIŚ! Nie taki zwykły. Ten Miś był prawdziwym królem parkietu. Cztery piosenki bez przerwy – taniec, podskoki, kręcenie bioderkami… i do tego profesjonalne pozowanie do zdjęć. Tak, bo każdy chciał mieć fotkę z Białym Misiem! Niektórzy mówili, że Miś ma ukryte baterie Duracella, bo ta energia?
Kosmos!
Ale to nie był koniec!
Po tanecznym show z Misiem, na parkiet wrócili Smardzewianie z drugim wyjściem. Tym razem podkręcili tempo, wciągając gości do zabaw, tańców w kółkach i góralskich okrzyków. Kto nie znał kroków? Nie szkodzi! W tej atmosferze nawet dwie lewe nogi tańczyły jak mistrz!
A kiedy wydawało się, że już bardziej imprezowo być nie może… Wjechał płonący baran! Dosłownie.
Ogniste widowisko, które przyciągnęło wszystkich jak magnes. Telefony w górę, flesze, „Oooo!” i „Wow!” słychać było z każdej strony.
Baran płonął dumnie, zanim trafił na stoły, rozgrzewając nie tylko serca, ale i żołądki.
No i na finał?
Kapela Ciupaga ponownie zawładnęła sceną! Ich drugie wejście to była petarda. Parkiet pulsował w rytm muzyki, ludzie tańczyli bez opamiętania, a atmosfera? Czysty ogień!
A rano?
Niektórzy ledwo doczołgali się na śniadanie (ale z szerokim uśmiechem na twarzy), inni żywo opowiadali o najlepszych momentach nocy. Ktoś powiedział: „Tak się bawić to ja mogę co tydzień!” Inny dodał: „Ej, zrobicie coś takiego dla mojej firmy? Bo jak szef to zobaczy, to od razu podpisuje umowę!” A my? UŚMIECHAMY SIĘ I MÓWIMY – JASNE, ŻE TAK!
Możemy to zrobić dla Ciebie. Cały klimat, wszystkie atrakcje, a nawet DJ Kelvin – wszystko czeka na Ciebie!
Nie zwlekaj – rezerwuj swój termin już dziś!
A teraz fotorelacja, ach i nie zapomnij o dobrej opini w Google lub super komentarza pod naszymi postami w social mediach :)